Kolejne zeszyty dotarły, jestem na etapie 21 zeszytu.
Nie wiem, gdzie te zeszyty są przechowywane w magazynie ale od numeru 18 dostaję tzw. uchwyty montażowe. Wypraski z przezroczystego plastiku, cienkie na ułamek milimetra. Całe pogniecione, które chyba się nie sprawdzą podczas montażu. Albo je jakoś trwale wyprostuję, albo użyję jakiegoś styropianu, czy styroduru, żeby model w trakcie montażu, bez podstaw trzymał się stabilnie.
[Korytarze, ładownia główna]
W międzyczasie, kiedy nie pisałem dzienniczka doszły jeszcze korytarze ładowni. Nie są trudne w montażu ale wymagają uwagi przy dobieraniu elementów tapicerki z wypraski. Po dwóch stronach korytarza znajdują się dwa różne ich rodzaje. Zwłaszcza ich górne elementy. Z jednej strony wystają ponad połowę wysokości, z drugiej do niej tylko dochodzą. Na razie tego nie widać ale być może na późniejszym etapie powstałby problem z montażem sufitu. Tapicerkę, oprócz ścian należy także przykleić do wręg podtrzymujących korytarz. Na każdą wręgę przypada 18 malutkich poduszeczek.
<Zeszyt 20> W duże rozczarowanie, z własnego niedopatrzenia wprawiło mnie też klejenie obicia sekcji przejściowej ścian drugiego z korytarzy. Pomyliłem dwa, bardzo podobne do siebie elementy. Nie będzie się to tak rzucało w oczy ale ja wiem, że jest „średnio”, niestety użyłem tyle kleju, że oderwanie ich może mieć jakieś nieodwracalne konsekwencje. Zostawiam. Na całości nie jest tak źle. Można powiedzieć, że to historia statku.
[Szkielet]
Przez te kilka numerów doszło sporo konstrukcji kadłuba… i dochodzą kolejne. Samo składanie polega na skręcaniu ich śrubami, a niektóre sekcje należy wzmacniać żebrami. Żebra zaś łączą się między sobą na obejmę „U”, która skręcona jest na 4 inne śruby. Sądzę, że w kolejnym odcinku pokażę więcej.
[Dolna wnęka kadłuba]
Doszło malowanie na większym poziomie. Z niektórymi elementami idzie lepiej, inne są dla mnie wyzwaniem. Używam pędzelków, więc doskonale nie jest. Drybrusching wymaga wprawy w odpowiednim używaniu siły, a co za tym idzie odległości włosia od elementu malowanego i tego, którego malować już nie powinniśmy. Przy 0,5 mm to są niewielkie różnice.
W zeszycie 19 otrzymałem do pomalowania część wnętrza kadłuba, od którego w trakcie lat oderwało się poszycie. Ze środka wystają różne rury, wsporniki. Instrukcja pisze, żeby najpierw pomalować to na czarno, potem częściowo ciemnoszarą farbą, a na koniec jasnoszarą. Ze zdjęć nie mogę do końca wywnioskować, co autor miał na myśli. Na dodatek nie posiadam aerografu, ani farb w sprayu, tylko pędzelki. Pomalowałem więc środek na czarno. Raz. Drugi raz poprawiłem, znajdując przy tym kilka zakamarków, które pominąłem za pierwszym razem. Dzisiaj malując na szaro okazało się, że jest jeszcze kilka innych zakamarków nie tkniętych żadną farbą. Na razie zostawiam. Jak kupię jakiś na prawdę cieniutki pędzelek to poprawię. Maluję ciemnoszarą, prawie drybruschingiem.
(Po 20 minutach…) Doszło jednak do tego, że postanowiłem odkleić jedno ze wzmocnień, domalować go oraz pozostałe odsłonięte elementy na czarno. Po przyklejeniu zobaczę jakich poprawek potrzebuje całość. (Po jakimś czasie…) Poprawek niedużo.
[Kanapa w głównej ładowni]
Jak pisałem kanapa źle wygląda z tą szarą farbą, która okazała się za bardzo srebrzysta. Kupiłem rozpuszczalnik do farb akrylowych. Zmyłem to co powinienem. Do tego dokupiłem farbę beżową. Jest nieco ciemniejsza od oryginalnej tapicerki, ale po dodaniu kilku kropel białej farby, mi się nie udaje rozpoznać różnicy, który kolor oryginał, a który dorobiony.
Tego już nie będę ruszał, ale oparcie kanapy nie jest najrówniej posklejane. Zanim ją posklejałem, wydawało mi się, że wszystko jest równo, ale gry użyłem kleju, łącząc kolejne części oparcia okazywało się, że wcześniejsze części już się nie przesuwają i z odrobinki luzu, zrobił się tłok. Wolę do tego nie wracać, może jak nabiorę wprawy to poprawię, chociaż przydał by się nowy zeszyt z tą częścią. Jak będzie taka potrzeba; napiszę do De Agostini. <Zeszyt 8>