Jakiś czas później. Czasu już nie liczę. Na obecną chwilę czekam na kolejne zeszyty, których jeszcze nie poskładam, bo czekam na części, a raczej wyposażenie warsztatu, żeby zacząć malowanie dolnej części kadłuba.

To co się uczę, to szprejować. Na razie z puszki:

Mam dwie takie wnęki. znajdują się one w miejscu, w którym brakuje poszycia. Ta jest druga.

I w trakcie malowania. W kolejnej części pokażę już pomalowaną na gotowo. W/g instrukcji należało zastosować czarny podkład, potem ciemno szary, a na koniec jasno szary kolor.

Ale dobra rzecz wyszła z pierwszą wnęką, której zdjęcia prezentowałem w części 5. Malowanie jej bardzo mi się nie podobało. Była malowana ręcznie pędzlem. Koszmarnie to wyglądało. W miedzyczasie zakupiłem myjkę ultradźwiękową. Po odgłosach z niej się wydobywających, ciężko ją nazwać ultradźwiękową – trzeszczy, jakby iskry w środku przeskakiwały. Włożyłem więc tę wnękę, nalałem płynu do czyszczenia Microsonic, do tego wodę destylowaną i… oto efekt:

Pozostaje pomalować jak poprzedni.

A taka oto myjka:

No i oczywiście cały dolny szkielet, zmontowany. Dokupiłem do niego 4 śruby, żeby robiły jako tymczasowe nogi.

W zasadzie, to można nie malować, tako pisze gazetka… no ale malowanie jest bardzo wskazane. Tako i ona rzecze. Więc wybrałem ten drugi wariant. Farby już kupione i pędzle i biały szpraj na podkład. Teraz w kolejce ustawia się aerograf ( w planie 180X) i kompresor. I końca wydatków nie widać, gdyż zakupiłem jeszcze okrągłą podstawę, żeby malować na obrotowym talerzu. Tylko z Chin leci już do mnie łożysko na podstawę. Pewnie ze dwa tygodnie się zleci. Poczekam. W tym czasie będę kompletował kolejne zeszyty z elementami. Brakuje mi tylko stołu… więc w planach jest zakup jakiegoś. Może wystarczy blat z płyty + nogi-koziołki.