Pierwotnym celem naszego wyjścia miała być Gęsia Szyja, lecz piękna pogoda i „tylko” Dwójka podana na stronie TOPR zmieniła nasz cel na Kondracką Kopę.
Pobudka o 5, małe śniadanie i z Mrowców wyruszyliśmy chwilę przed szóstą. Jeszcze kilka chwil i dotarliśmy do Kuźnic. Zaraz za górną stacją założyłem już raki. Buty mam ciepłe, zimowe ale podeszwa typowo wojskowa. Na śniegu kiepsko trzyma. Stąd niebieskim szlakiem do Hotelu Górskiego na Kalatówkach. Parę zdjęć: na schronisko i Kasprowy Wierch
Dalsza droga przez zaspy i las w stronę Hali Kondratowej
Najpyszniejsza borowikowa jest w tym schronisku. Bardzo polecam. Odpowiednio przyprawiona solą i pieprzem. Przed samym wyjściem ze schroniska spotykamy jednego kolegę, który chyba nie będąc pewnym własnych sił zabrał się początkowo z nami, później przyspieszył i na szczycie był z 10 minut przed nami.
Nasza trójka była pierwsza z pieszych, a do tego jakichś 6 narciarzy. Mój cel na przyszły rok – nauka jazdy na nartach i zjazd z podobnej góry albo co najmniej z Kasprowego.
Po drodze, nogi tylko sporadycznie zapadały się do kolan. Pomagało kroczenie po śladach nart ale i bez tego nie było to jakieś wyzwanie. Chociaż kilka razy noga wpadła w kosówkę. Po dojściu do Przełęczy pojawił się już zlodowacony, wywiany, twardy śnieg. Chodzenie po nim było pewne i tylko z małymi problemami dotarliśmy na szczyt, po drodze mijając zjeżdżających już narciarzy.